22 dni temu, 5 października wszyscy cieszyliśmy się, gdy CD Projekt Red ogłosił, że gra osiągnęła status "gold", czyli jest ukończona, grywalna i w takiej wersji nawet bez patcha na dzień premiery da się przejść (mimo drobnych bugów). Do tej pory status gold oznaczał też nagranie płyty-matki, z której tłocznia tworzy potem płyty które trafią do graczy (od jej często złotego koloru na górnej części podobno wzięło się samo określenie "gold").

Cóż, twórcy Cyberpunka 2077 przedefiniowali dziś to określenie i okazuje się, że "złoty" status oznacza, że gra jest grywalna, że można ją przejść, ale można też przesunąć jej premierę. Niby nie dużo, bo do 10 grudnia (a więc raptem 21 dni). Powód? Oczywiście chęć doszlifowania produktu na wszystkie platformy. Zdecydowanie chodzi jednak o coś więcej niż tylko jeden czy dwa bugi - gra ma ich zapewne nadal kilkaset.

Tylko, że po historiach z crunchem od kilku lat, oraz z jeszcze większym crunchem w ostatnich paru miesiącach, gdzie ludzie pracują nawet w sobotę - historia powstawania tej gry zdaje się już nie mieć końca i nie napalałbym się nawet na 10 grudnia. Może się stać tak, że ze względu na różne zawirowania firma i tak nie da rady wydać gry w tym terminie - wystarczy że kilkudziesięciu z blisko 500 pracowników firmy zachoruje i nie ma zmiłuj, po prostu nie dadzą rady dokończyć gry, mimo dobrych chęci. Poznęcałbym się więc trochę nad CD Projektem, ale w sumie to nawet powinniśmy współczuć pracownikom, że zamiast w końcu trochę odsapnąć za 3 tygodnie, będą mieli zapierdziel kolejne 3 tygodnie.

Oby więc do 10 grudnia (może nawet uda się wtedy przejść grę przed świętami...).