Na początku muszę podkreślić jedną ważną rzecz. NIE JESTEM FANEM SERII GIER "HALO". Nigdy nie byłem przywiązany do tej marki i nie czułem do niej zbyt wielkiej sympatii. Jednak dziś nie będziemy oceniać całej serii, a najnowszą część odsłony, która sporo namieszała w świecie gamingu.

Chyba każdy pamięta felerną prezentację na E3, w której zobaczyliśmy osławionego już Craiga. No cóż.... Oglądałem ten pokaz i byłem święcie przekonany, że musi być to problem z łączem lub jest to pokaz wersji na Xboxa One. Serio, to naprawdę słabo wyglądało. Premiera została przesunięta, a finalnie "Halo" zostało wydane 8 grudnia 2021 roku. Czy gra okazała się rozczarowaniem?

Według mnie nie! Zacznijmy od najlepszej strony produkcji, czyli trybu wieloosobowego. Multiplayer został udostępniony przed premierą gry i w trymiga zyskał mnóstwo graczy na Xboxie oraz Steam, gdzie na tej drugiej jednocześnie grało aż 270 000 graczy! Ja i moi znajomi również daliśmy się ponieść temu szaleństwu, spędziliśmy mnóstwo czasu w trybie wieloosobowym. Rozgrywka multiplayer podzielona jest na kilka trybów, w których możemy rywalizować z innymi graczami: Deathmatch, przejęcie flagi, drużynowy zabójca, a także kilka innych. Dodatkowo pojawiają się tryby specjalne, dostępne tylko przez jakiś czas, np., Fiesta, w której co respawn korzystamy z innego uzbrojenia. Choć w momencie premiery trybów i map było wystarczająco, to niestety zbyt długo nie dodawano nowości i finalnie duża część graczy odeszła i nie wróciła do "Halo". Serwery jednak nie świecą pustkami i bez problemu dołączycie do gry.

Warto wspomnieć o piekle deweloperskim, jakie przeszło Halo Infinite. Przypomnijmy, że Infinite zadebiutowało 6 lat po części piątej i na potrzeby tej gry stworzono autorski silnik graficzny o nazwie "Slipspace Engine", który... po premierze porzucono na rzecz Unreal Engine. Zmarnowano mnóstwo pieniędzy i czasu a efektem nowego silnika był osławiony Craig, który szybko stał się maskotką całej gry, a jego podobiznę na koszulce uwiecznił nawet Phil Spencer. Podobno Twórcy pracujący przy Halo Infinite, po pokazie na E3 w 2020 roku, mieli pracować właśnie w takich podkoszulkach. Uważam, że Halo Infinite nie jest brzydkie, ba! Grafika potrafi zachwycić, ale nie była to jakość, jakiej oczekiwano, tym bardziej że Series X zapowiadano jako najmocniejszą konsolę na świecie. Jak widać, Halo Infinite tworzyło się w bólach i choć finalnie gra mocno podzieliła swoich fanów, to bynajmniej gra nie okazała się średniakiem.

Model strzelania gra tu pierwsze skrzypce. Do wyboru mamy spory arsenał broni, który znacznie się od siebie różni a każda broń odpowiednio wykorzystana potrafi nieźle namieszać w szeregach wroga. Gunplay w Halo Infinite jest niezwykle dynamiczny i soczysty. Bardzo dobrze wybrzmiewają dźwięki wystrzałów, a także czuć moc trzymanych pukawek. Niezwykle satysfakcjonujące jest trafianie headshotów, które również obfitują w specjalne dźwięki i co tu dużo gadać... Jest moc! Do użytku oddano nam również pojazdy oraz maszyny latające, co znacznie urozmaica prowadzone przez nas potyczki. Same starcia są bardzo dynamiczne, a przeciwnicy nie są gąbkami na pociski, potrafią zaskoczyć.

Grafika to element niezwykle dyskusyjny w tej produkcji... Niby tekstury, oświetlenie oraz projekt świata jest dokładny i realistyczny (jak na możliwości tego uniwersum) to jednak gra wygląda jakoś dziwnie sterylnie. Niejednokrotnie zachwycałem się pięknymi widokami, świetnie wymodelowanymi teksturami oraz całym projektem pierścieni HALO, ale gdzieś z tyłu głowy nie pasowały mi modele Brutów czy sterylność świata przedstawionego. Być może tak właśnie miało być? A co Wy o tym sądzicie?

Master Chief jest wizytówką Xboxa, ale czy tego gościa da się lubić? Przeszedłem pierwsze "Halo", zacząłem drugą część, a także ukończyłem "Halo 5" i "Infinite", i wiecie co? Niespecjalnie przepadam za tym Spartaninem. Owszem, jest to postać silna, dumna i bije od niego aura przywódcy, często takie hmmm, zwykłe człowieczeństwo? Jednak z pewnością nie jest to mój typ ulubionego bohatera, choć można się z nim utożsamić. Kampania w "Infinite" była dla mnie bardzo miłym doświadczeniem i muszę przyznać, że intrygująca. Historia przedstawiona w tej grze była na tyle ciekawa, że "Infinite" jest dla mnie najlepszą odsłoną "Halo" w jaką grałem. Miłym zaskoczeniem były dla mnie rozrzucone ciekawostki na całej mapie, a także aktywności poboczne.

Dużą obawę budził we mnie otwarty świat, którego mamy aż za dużo w grach. Jednak w "Halo Infinite" jest on dobrze skonstruowany, a przede wszystkim nie jest nudny! Jest co zwiedzać i co robić, i nie jest to nudne. Mapa zawiera zróżnicowane aktywności poboczne i choć dużo z nich opiera się na potyczkach, które możemy przeprowadzić w przeróżny sposób, z ziemi lub z powietrza. Sama podróż po świecie obfituje w ładne widoczki, które niejednokrotnie potrafią wzbudzić zachwyt i cieszyć oko.


Uniwersum Halo jest ogromne i wiem, że nie znam go nawet w małym procencie. Kilka lat temu udało mi się kupić w Biedronce, za całe 9.99 zł, książkę, która zawiera obszerne opisy tego świata, a także zamieszkałych w nim stworzeń oraz ras. Wracając do multiplayera "Halo", ponownie poczułem fascynację tym uniwersum i nie dziwię się, że na przestrzeni lat zdobyło ono całą rzeszę fanów na całym świecie. Choć mogę zostać za to zlinczowany, uważam, że "Halo Infinite" to najlepszy kompromis w całej serii, w którym przyjemny i dynamiczny gameplay łączy się z ciekawą historią i dziedzictwem uniwersum. A co Wy sądzicie o Halo Infinite? Dajcie znać w komentarzach.