Od kiedy Sony daje tylko dwie gry dla PS4 w ramach PS+ i pomija PS3 oraz Vitę, zdaje się, że zawsze jedna z gier pokrywa się z tym co dostaje Azja.

Wiemy już, że Japonia dostanie Darksiders: Warmastered Edition oraz Metal Gear Survive natomiast Azja The Witness i Metal Gear Survive. The Witness już dostaliśmy w marcu, więc w grze pozostaje pierwsza część Darksiders (drugą dostaliśmy w grudniu), albo... Metal Gear Survive. I ten tytuł wydaje się (niestety) najpewniejszy.

Metal Gear Survive to pierwsza część gry zrobiona bez Hideo Kojimy za jakimikolwiek sterami - i nie oszukujmy się - po najmniejszej linii oporu. Wzięto grafikę i assety z MGS V, dodano trochę mgły, dziwne zombie z kryształami w grze i przerobiono na dziwaczny tytuł w którym trzeba budować bazę ze złomu i nie dać się zabić zombiakom. Niestety, gra cierpiała na problem z "pay2win" i mikrotransakcje, bez których bardzo ciężko było brnąć dalej, bo była źle wyważona (90% czasu trzeba było spędzać na szukaniu jedzenia i obronie, a tylko parę chwil dało się przeznaczyć na rozwój). Kończyło się tak, że po 3-4 godzinach gry dało się kupić za groszowe sprawy jakieś ulepszenie i granie po prostu traciło sens, zwłaszcza w pojedynkę.

Najśmieśniejsze jest to, że jeśli gra faktycznie trafi do PS+ na maj, może to być jej najlepszy miesiąc w historii pod względem graczy. Sprzedaż gry była bowiem tak kiepska, że Konami nie podało jej (jako jedynej) w raporcie finansowym, a szacunki mówią o 130 tys. kopii w pierwszym tygodniu, oraz ok. 300 tysiącach łącznie. Przy 6-7 milionach piątej części - śmiech na sali.